-Cześć.- Przywitał się ze mną na ekranie Osmany.
-Hej.- Odpowiedziałam i podałam tablet do łóżka Laury, żeby mogła porozmawiać przed snem z tatą.
-Jak skończysz to zadzwoń do mnie na telefon. Musimy porozmawiać.-Powiedziałam jeszcze i pocałowałam małą w czółko,ale ona już nie zwracała na mnie uwagi, bo była pogrążona w dialogu z Osmanym.
Uwielbiała go tak samo jak ja i stos innych kobiet co było przykre. Poszłam do kuchni posprzątać po kolacji, z racji tego, że z małą postanowiłyśmy ulepić trochę pierogów, cała kuchnia była w mące i brudnych naczyniach. Po 40 minutach zmagań w pomieszczeniu było w miarę czysto,a ja straciłam już nadzieję, że Juantorena pamięta o tym, żeby zadzwonił. Laura nie wytrzymałaby 40 minut gadania w łóżku bez zaśnięcia. Chociaż może to i lepiej. Do trudnej rozmowy przygotuję się jutro. Ubrałam się w ulubioną pidżamę do spania i położyłam się do łóżka z laptopem. Już zamykałam oczy podczas serialu gdy rozdzwonił się telefon.
-Halo?
-Zasnęła, możemy teraz porozmawiać jeśli chcesz.- Powiedział, a mi coś nie grało.
Mała na pewno dawno już spała.
-Jasne, że chcę. Poczekaj pójdę po tablet.- Odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Cichutko otworzyłam drzwi od pokoju Laurki, poprawiłam jej kołdrę i zabrałam urządzenie,a potem gdy leżałam w łóżku oddzwoniłam do Osmanego.
-Hej.-Powiedziałam gdy zobaczyłam jego twarz na ekranie.
Miał strasznie czerwone oczy.
-Płakałeś?-Zapytałam.
-Anka ja nie daję sobie z tym wszystkim rady. Tęsknie za małą i Tobą. Chciałbym ją zobaczyć, Ciebie też.- Odpowiedział i to sprawiło, że w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
Nie dzwonił dlatego, że tyle gadał z Laurą tylko był smutny i musiał się wypłakać. Gdy tak na niego patrzyłam to serce mi pękało, bo był tak daleko.
-Słuchaj. Musiałam podjąć jakąś decyzje, bo bytowanie w nicości do niczego nie prowadzi.-Powiedziałam i wzięłam przerwę na głęboki wdech.
-Asia..Nie rób Nam tego, ja wiem, że czujesz się zawiedziona.
-Ja nie wiem czy mam siły i chce walczyć, ale nie mogłabym sobie wybaczyć gdybym siedziała ciągle w Polsce i nic nie robiła, dlatego chcę przyjechać z małą do Trento. Nie wiem na ile. Jeśli ty chcesz.
-Przecież dobrze wiesz, że chcę. Ja myślałem, że chcesz się ze mną rozwieść.
-Teraz nie, ale nie wiem jak będzie później.-Spojrzałam w bok, byleby nie patrzeć na jego twarz.
-Rozumiem. Wiele dla nas robisz.
-Bo chcę żebyśmy "my" istnieli.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Kiedy mogę się Was spodziewać?
-Myślę, że w następnym tygodniu. Muszę tu jeszcze pozamykać kilka spraw i powiedzieć rodzicom, bo na razie to tylko Aśka wie,że ją zostawiam.
-Jak zareagowała?
-Cóż to była jedna z wielu osób, która już od paru miesięcy mówiła mi, że mam brać Laurę i dupę w troki i spadać do makaroniarzy.
-Jednak jest mądrzejsza, niż ją zapamiętałem te parę miesięcy temu.
-Obiecałam jej,że będę pomagać jej prowadzić firmę i ogarniać wszystkie sprawy online.
-To Wasza wspólna firma. Rozumiem.
-I nie wiem na ile do Ciebie jedziemy i czy nie zrezygnuje już po dwóch tygodniach, ale wypisałam małą z przedszkola od przyszłego miesiąca, więc jeśli mam nadal pracować to mógłbyś poszukać jakiegoś przedszkola dla małej.
-Jasne. Nie ma sprawy. Ania, jeśli jeszcze z czymkolwiek miałabyś problem to zawsze możesz na mnie liczyć.- Powiedział i uśmiechnął się do ekranu,
-Dzięki, Odezwiemy się z małą jutro.-Powiedziałam i ziewnęłam.-Dobranoc, Juantorena.
-Dobranoc, Juantorena.-Odpowiedział mi i się rozłączył, a ja tylko zablokowałam urządzenie i poszłam spać.
Byłam cholernie zmęczona,a tyle spraw przede mną.
________________________
JEST MI TAK WSTYD. TAK BARDZO WSTYD. TEN ROZDZIAŁ POWINIEN BYĆ JUŻ DAWNO.
Nie obiecuję,że teraz rozdziały będą co tydzień, ale myślę,że raz w miesiącu na pewno coś tu się pojawi. Już nawet ustawie sobie przypomnienie. Ewenutualnie przy dobrych wiatrach postaram się coś tu dodawć 2 razy na miesiąc. Mam natchnienie i chcę to pisać, chcę wrócić, chcę być z Wami.
Kocham Was jak macie uwagi to pisać nie krępować się :D