czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 1

-Matko Anka.... Na co ty czekasz.- Mruknęła Aśka.- Bierz walizki do ręki, małą i spieprzaj do tej Italii.... Osmany to twój mąż i jeśli jeszcze coś dla Ciebie znaczy to powinnaś przy nim być. 
-Z jednej strony chcę, ale z drugiej się boję.- Powiedziałam. 
-Sama mówisz, że mała tęskni i ty też tęsknisz tylko nie chcesz się przyznać. Milionerzy, nie byliby milionerami gdyby nie podejmowali ryzyka. 
-Nigdy jakoś nie chciałam być milionerką.
-Doskonale wiesz o co mi chodzi. Nie wiem dlaczego jeszcze jesteś w Bełchatowie. 
-Bo tu jest mój dom.
-Jesteś żoną i matką. Powinnaś myśleć o swojej rodzinie i rozumiem,że z Osmanym Wam się nie układa, ale pomyśl o Laurze. Ona jest najbardziej rozbita, a jej dom powinien być tam gdzie oboje rodziców. 
-Czasem ludziom się nie układa, a ona ma tylko 4 lata, więc nie można w żaden sposób wytłumaczyć tego co się między nami dzieję. 
-Ale możesz przynajmniej spróbować to naprawić. 
-Wina....
-Każdy wie co się stało Anka. Nie mówię, że to będzie łatwe, ale powinnaś spróbować dla Laury, a ona niedługo powinna dowiedzieć się, że gdzieś tam na świecie żyje jej siostra. 
-Aśka, tylko mnie dobijasz. 
-To jak będzie pojedziecie do Włoch?
-On wybrał je. Nie nas. Bolesne, ale prawdziwe. 
-Do cholery jakie je. On jest Twoim mężem. Ojcem Twojej córki, a wyjechał z Polski, bo sama mu powiedziałaś, że tak będzie lepiej. Nie mieszka z nimi, wy się nie rozwodzicie,a z matką dziecka nie utrzymuję kontaktów żadnych oprócz tego gdy widuję się z Mayą. Sam powiedział ostatnio, że nadal Cię kocha. Czego ty jeszcze chcesz kobieto? 
-Żeby mnie nie zdradzał. 
-Raz mu się zdarzyło i wpadli. To dość pechowe,ale....
-Mówisz jakby ten raz był czymś normalnym. Skąd mam wiedzieć czy to był raz, dziesięć czy sto razy z innymi,a on się przyznał tylko wtedy gdy wpadł. 
-Przyznał Ci się zanim dziewczyna dowiedziała się, że jest w ciąży. 
-Może coś przeczuwał. 
- Czyli nie ma opcji, żebyś teraz ruszyła się z Polski? 
-Nigdzie się nie wybieram.- Odpowiedziałam i włożyłam odpowiedni segregator do szafki.- Będę musiała lecieć, bo zaraz mała wychodzi z przedszkola, a potem muszę jechać z nią kupić coś do jedzenia. 
- Gdybyś mieszkała z mężem byłoby łatwiej. 
-Gdybym miała innego męża też by było lżej.- Odpowiedziałam już ubrana w płaszcz zamykając drzwi od naszego pokoju, w którym pracowałyśmy. 
Wychodząc z budynku i szukając kluczy od samochodu w torbie, wpadłam na kogoś po czym uniosłam głowę, by przeprosić: 
-Przepr.....Grzesiek,a co ty robisz w Bełchatowie? 
-Tak się składa, że od pewnego czasu znów tu pomieszkuję i przyszedłem Cię odwiedzić, bo mam sprawę prywatno-zawodową, a powiedzieli mi, że tu Cię znajdę.
-Musimy ją obgadać dzisiaj? 
-Dobrze gdyby tak było.  Jutro jadę na mecz. 
-Przecież skończyłeś grać...
-Jako drugi trener Skry.-Odpowiedział. 
-Gratulację.Możemy pogadać,ale pod warunkiem,że pojedziesz ze mną po moją córkę do przedszkola,a potem na zakupy i wtedy będziesz mi to mówił. 
-Nie ma sprawy. Po prostu musisz mi doradzić.
Gdy  usiedliśmy w samochodzie i zaczęłam prowadzić postanowiłam podpytać się najpierw co u niego: 
-Jak tam u Ciebie? 
- Dostałem propozycje ze Skry, rozwiodłem się. Żyje pełną parą jak widzisz. 
- Ile byliście po ślubie? 
-3 lata.
-A teraz zostałem prawie 37 letnim rozwodnikiem bez dzieci. Cudownie.
-Zrób jakieś małolacie dziecko, jak to zrobił mój mąż, chociaż miał już córkę. Znaczy....Sorry. Nie wiesz tego co Ci powiedziałam. To trochę tajne. Po prostu tak....
-Rozumiem to, kto wie oprócz mnie?
- Aśka, Mama, Tata, Osmany rzecz jasna, ta dziewczyna, rodzice tej dziewczyny i nie wiem jeszcze kto, ale staram się żeby nikt z zewnątrz się nie dowiedział. Laura nic nie wie i na razie nie może się dowiedzieć i tak cierpi, bo tata mieszka daleko.
-Ile lat ma ta dziewczyna, która....
-21. 
-Wow....Trochę się zestarzeliśmy. 
- W sumie biorąc z nim ślub powinnam mieć na uwadze, że woli młodsze, a wiecznie nie będę mieć 20 lat.- Powiedziałam parkując pod przedszkolem. 
-Przestań. 
-Dobra, idę po małą. Poczekaj, ok? 
-Jasne.-Odpowiedział. 
Odebrałam Laurę z przedszkola i ubrałam małą, a potem zapięłam ją w foteliku i przedstawiłam ją Grześkowi. Tak, żeby jedno i drugie się nie krępowało. 
-Mamusiu jedziemy od razu do domku? 
-Nie skarbie jeszcze na zakupy. 
- A co będziemy kupować? 
-Jedzonko skarbie.- Odpowiedziałam,a mała tylko patrzyła się na Grześka, a on odwrócił głowę do tyłu i patrzył się na nią. 
-Chyba jesteś bardzo grzeczna, co?-Zapytał,a ta tylko potwierdziła skinięciem głowy. -Tak myślałem,że taka ładna dziewczynka musi być grzeczna. 
Gdy dojechaliśmy do sklepu wysadziłam małą z samochodu,a Grzesiek wziął jeden z wózków i wsadził do niego Laurę, która tylko zapiszczała ze śmichu.
 -Wiesz nie wyglądasz na prawie 37 lat. Nie dałabym Ci tyle. 
-Dałabyś mi 44 zgadłem? 
-Nie najwyżej 33. Nawet praktycznie nie siwiejesz.- Zaśmiałam się. 
-Rzeczywiście to wielkie pocieszenie i komplement, ale ty też nie wyglądasz na prawie 30. Dałbym Ci z 24 może 25. 
-Ta na pewno.-Zamruczałam,a Grzesiek pchał tylko wózek z piszącą coś Laurą. 
-Mamo chcę kinder jajko. 
-Dziecko, kinder jajka są przy kasie. 
-Chcę jajko. - Zanosiła się płaczem.
-Wezmę Ci kilka jajek,ale nie płacz dobrze. Tylko jak dojdziemy do kasy.
-Dobra.- Odpowiedziała już spokojnie podcierając nos małą rączką.
-Bestia. Wie jak szantażować.
-Zdolności manipulacyjne odziedziczyła po tatusiu. 
-Nie byłbym tego taki pewny. - Powiedział, a ja tylko na niego spojrzałam wkładając kolejne artykuły spożywcze do koszyka. 
-Nie myśl,że jak jestem stary to nie pamiętam jak to kiedyś z tobą było. 
-Ty też nie byłeś łatwy do życia. -Odpowiedziałam śmiejąc się. 
Po zakupach wróciliśmy z Laurą do domu,a towarzyszył nam w dalszym ciągu Grzesiek. 
Mała tylko zdjęła kurtkę i pobiegła schować wszystkie kinder jajka do swojej kryjówki. 
Potem włączyła telewizor i wpatrywała się w bajki,a ja w kuchni rozpakowywałam zakupy, Grzesiek natomiast siedział na jednym z foteli przy blacie i obserwował małą.
-Zazwyczaj nie jest taka cicha. - Powiedziałam.
-Domyśliłem się,ale chyba cieszysz się, że ją masz. 
-Wiesz, żałuję w życiu wielu decyzji, albo nie jestem ich pewna,ale tego,że starałam się z Osmanym o dziecko i mam teraz przez to Laurę, tego nigdy nie będę żałować. 
-I słusznie, cudowne stworzenie, masz też pewność, że nie zostaniesz na stare lata sama. 
-Albo, że będzie mi miał kto odłączyć ostatni kabel od respiratora.-Odpowiedziałam. 
-Też słusznie. 
- Osmany zaczął się spotykać z tą dziewczyną? 
-Nie. Nie są razem. 
-To czemu on znowu jest...
-Eh... Bo byłam całą tą sytuacją rozdrażniona. Najpierw dowiaduję się, że mój mąż mnie zdradził i to podobno raz, a za miesiąc gdy jakoś doszłam z tym do porządku dziennego okazuję się,że będzie mieć dziecko z tą dziewczyną.Miał grać w Skrze,ale kończył mu się kontrakt. Chcieli podpisać z nim nową umowę, ale przed podpisaniem przyszła oferta z Trento. Byłam tak zdenerwowana, wściekła i nie radziłam sobie z niczym, że powiedziałam mu, że lepiej będzie dla wszystkich jak zdecyduję się ma przejście do Trydentu.
-Dlatego on jest tu,a ja z Laurą tu. 
-Posłuchał Cię? Tak od razu?
-Tak. 
-Frajer.- Mruknął Grzesiek. 
- Ale czasem na prawdę cholernie mi go brakuję, a jak go widzę to aż mnie ściska w środku, ale nic nie mogę zrobić, bo między nami jest tak chujowo. 
-Znam to uczucie. Tylko, że u Ciebie jest chyba gorzej. U mnie rozwód przyszedł niemal od razu, gdy pojawiły się jakieś niedopowiedzenia, bo spędzałem za dużo czasu w domu po końcu kariery, a u Ciebie jest tak....Chuj wie jak.- Powiedział, a ja zajęłam się gotowaniem obiado-kolacji.
-Zjesz z nami?
-Nie wiem czy to...
-Proszę.-Powiedziałam,a on tylko pokiwał głową. 
-Co ile się z nim widujesz? 
- Raz na dwa miesiące przyjeżdża. Teraz mama i Aśka namawiają mnie żebym pojechała do niego z Laurą, bo tęskni,ale sama nie wiem czy to dobry pomysł. Chciałabym być pewna jak zakończyć tą sytuacje. 
-Masz dwa wybory. Jesteś młoda, masz dopiero prawie 30 lat. Możesz się rozwieść i ułożyć z kimś innym sobie życie, a Twoja córka będzie widywać ojca od święta. Wyjście numer dwa prezentuje się tak, że musisz pograć trochę głupią, wybadać teren, wyjechać do Niego z córką i być super żonką i matką, która zapomina o wszelkich przewinieniach męża i widuję na każde święta kobietę, z którą ją zdradził i córkę, która jest jego, ale nie Twoja. To zależy na jakie rozwiązanie ty jesteś gotowa. 
-Mama i Aśka wolałyby żebym zastosowała się do rozwiązania numer dwa, ale ja sama nie wiem co zrobię. Muszę się zastanowić. Nie chcę robić nic sprzecznego ze swoimi uczuciami, żałuję już wielu decyzji w życiu. Nie chcę żałować też tej, którą podejmę w tej sprawie, a potem po 40 spotka mnie ta sama sytuacja i będę płakać,że nie rzuciłam go przed 30. - Powiedziałam, a Grzesiek się zaśmiał.
- Sorry, ale musiałem...To takie prawdziwe. 
-Wiem.- Odpowiedziałam wrzucając mięso na rozgrzaną patelnie.
 -Co Cię do mnie sprowadza Grzesiek?
____________-
Hej! Wiem, że to miało być wcześniej, ale...
Nie mam usprawiedliwienia.
Chcę to pisać i będę, ale mam też bardzo dużo roboty, więc nie odpowiadam za częstotliwość dodawania rozdziałów.
Oczywiście teraz postaram się, żeby następny był dłuższy i szybciej.
Wiecie tylko na początku trudno ruszyć :P Potem będzie lżej :P
Mam nadzieję, że mam dla kogo pisać. Został tu jeszcze ktoś?
By the way czy miałby ktoś ochotę na drugą część tej historii KLIK
Oczywiście jak uporam się z tą i zrobię odpowiedni zapas rozdziałowy :D